Wbrew powierzchownym pozorom poczucie sensu wcale nie musi być czymś, co jest zdobywane tylko ciężką i wytężoną pracą. Choć wszelkiego rodzaju twórczość i kreatywność, wymagająca cierpliwości i wytrwałości, może nieść ze sobą wyjątkowe poczucie sensu, to jednak nie jest to jedyny możliwy sens. W logoterapii istnieje też bowiem coś takiego jak wartości doznawane. Mówią one o tym, że sens można osiągnąć nie tylko poprzez działanie, ale także poprzez świadome i uważne doznawanie otaczającego nas świata. Sens tkwi również w podziwianiu majestatycznych krajobrazów, słuchaniu pięknej muzyki czy zachwycaniu się wyjątkowymi dziełami sztuki.
Wydaje się również, że na brak takiego właśnie sensu w dużej mierze cierpi współczesny świat. Brak, który bywa sztucznie zapełniany wszechobecnym konsumpcjonizmem i nadmierną koncentracją na przyjemności. Przez tego rodzaju uzależnienia współczesny człowiek zabija w sobie specyficzną wrażliwość, która umożliwia odróżnianie przyjemności od poczucia sensu i spełnienia. Zakupy stają się wtedy substytutem, który zakrywa egzystencjalną pustkę. Jak ochronić siebie przed tym, do czego próbują nas zmuszać wszechobecne reklamy? W jaki sposób praktykować wartości doznawane, aby pielęgnować duchową wrażliwość? Co zrobić, aby nie popaść w niebezpieczne uzależnienie od zakupów? Zapraszam do lektury.
.
Kwarantanna i kupowanie
Okres pandemii i związane z tym zamknięcie w domach pokazało, co dzieje się z człowiekiem, który zostaje pozbawiony szansy na pielęgnowanie wartości doznawanych. Odkąd zaczęła się epidemia koronawirusa, branża handlu internetowego zaczęła odnotowywać ogromne wzrosty zysków. Zakupy przez Internet stały się łatwym i szybkim sposobem na dostarczenie sobie chociaż odrobiny ekscytacji i przyjemności.
Dlaczego tak wielu osobom trudno było się powstrzymać przed kompulsywnymi zakupami? Chodzi o to, że jeśli utrudnimy człowiekowi dostęp do przyrody, sztuki, muzyki itp., to tym samym stopniowo zaczynamy w nim uśmiercać szczególny rodzaj wrażliwości. Mam na myśli taki rodzaj wrażliwości, który umożliwia dopuszczanie i przeżywanie tego, co prawdziwie porusza nasze serca i dusze, a nie jest tylko powierzchowną przyjemnością.
Człowiek, który prawdziwie doznaje otaczającego go piękna, nie jest w stanie popaść w błędne koło konsumpcjonizmu. Nie jest w stanie popaść w obsesyjne uzależnienie od zakupów.
Kiedy prawdziwie cieszymy się wspaniałym, górskim widokiem, to w tej wyjątkowej chwili nie potrzebujemy absolutnie nic więcej. Kiedy słuchamy przepięknego utworu muzycznego, który dociera do głębi naszej duszy, to wszelkie promocje i wyprzedaże są tylko marnym, bezwartościowym substytutem. Nie są w stanie zdobyć naszej uwagi. Kiedy czytamy książkę, która subtelnie pogrywa na strunach naszej wrażliwości, nie ma takiej opcji, abyśmy przerwali to dla jakiejś krótkiej, chwilowej przyjemności. Kiedy prawdziwie doznajemy, to wszystko co jest wokół nas, staje się całkowicie wystarczające.
.
Huxley i „Nowy wspaniały świat”
Bardzo trafnie zostało to przedstawione w słynnej powieści Aldousa Huxleya „Nowy wspaniały świat”. Ludzie, którzy od najmłodszych lat byli wychowywani w obrzydzeniu do książek i przyrody, w dorosłym życiu skupiali całą swoją egzystencję tylko na narkotykowym haju i seksualnych przygodach. Nie mając pojęcia czym jest poczucie sensu i spełnienia, żyli z przekonaniem, że przyjemność i zaspokajanie pragnień to wszystko, do czego może dążyć człowiek. Nie byli w stanie sobie wyobrazić, że życie może polegać na czymś więcej.
Kiedy oddalamy się od pielęgnowania wartości doznawanych, to zaczynamy stawać się ludźmi z powieści Huxleya. Wydaje nam się, że korzystamy z danej nam wolności i czerpiemy z życia całymi garściami – bo jest nam przyjemnie. Tak naprawdę jednak stajemy się więźniami konsumpcjonizmu, którzy za dawkę chwilowej ekscytacji, pozbawiają siebie wewnętrznej wolności.
Współczesny marketing świetnie opanował sztukę wmawiania ludziom, że mogą sobie kupić wolność, gdy tym czasem poprzez uzależnienie od zakupów tak naprawdę tą wolność zatracają. Niebezpieczna iluzja w którą każdy z nas czasami wpada.
.
Błędne koło konsumpcjonizmu
Ratunek wymaga zdecydowanych kroków. Tkwi w wielu pozornie małych decyzjach. Odnajdziemy go w codziennych, drobnych wyborach. Ratunek to świadomość, że każde zakupy to utrata pieniędzy. Każda utrata pieniędzy to konieczność pracy. Im więcej natomiast pracy, tym mniej przestrzeni na pielęgnowanie wartości doznawanych. Im mniej dbamy o doznawanie otaczającego nas piękna, tym więcej potrzebujemy kupować, aby zakryć poczucie pustki i egzystencjalnej nudy (Zobacz: Nudne życie a poszukiwanie sensu). W nasze życie zaczyna wkradać się uzależnienie od zakupów. Im natomiast więcej musimy kupować, tym zaczynamy więcej pracować – często nawet nieświadomie.
Kupujemy większe mieszkanie niż tak naprawdę potrzebujemy. Budujemy wielki dom z sześcioma pokojami i dwoma łazienkami, mimo że nasza rodzina składa się z 3 lub 4 osób. Bierzemy nowe auto na raty, chociaż komfort jazdy nim niewiele różni się od tego, na jakie faktycznie byłoby nas realnie stać. Następnie otoczeni tymi wszystkimi kredytami, ratami i umowami zaczynamy czuć, że nie mamy wyjścia. Zaczynamy mieć wrażenie, że życie musi tak wyglądać – dużo pracy, mało czasu. Świadomość, że to wszystko to kwestia wyboru, zaczyna być zakryta za gęstą mgłą. Kupiliśmy wiele, ale to wszystko za cenę wewnętrznej wolności.
Dlatego też ratunek wymaga stopniowych, ale odważnych kroków. MUSIMY wypełnić nasze życie wartościami doznawanymi. Musimy to zrobić, jeśli chcemy zachować dobre zdrowie i kondycje psychiczną. Musimy to zrobić, aby zacząć podejmować właściwe decyzje.
Nie istnieją żadne substytuty. Potrzebujemy natury. Potrzebujemy sztuki. Potrzebujemy muzyki.
To nie jest przypadek, że od kilku lat psychiatrzy zaczynają wypisywać leśne spacery na receptach. Coraz więcej badań naukowych potwierdza, że kontakt z przyrodą ma wyjątkową, terapeutyczną moc.
Co więcej, wcale nie musimy odwoływać się tylko do współczesnych teorii. Już w XVIII wieku słynny niemiecki poeta Johann Wolfgang Goethe pisał, że „należy każdego dnia posłuchać krótkiej pieśni, przeczytać dobry wiersz, zobaczyć wspaniały obraz”. Już wtedy człowiek zauważył, że tą wyjątkową, duchową wrażliwość należy pielęgnować. Już wtedy zdał sobie sprawę jak to wiele zmienia, gdy każdego dnia poświęcimy chociaż kilkanaście minut na uważne doznawanie otaczającego nas piękna.
.
Uzależnienie od zakupów
Oczywiście trzeba podkreślić, że uzależnienie od zakupów to zjawisko dużo bardziej skomplikowane i nie można go rozpatrywać tylko z perspektywy egzystencjalnej. Czasami ta trudność może wynikać z dużo bardziej złożonych, osobowościowych problemów danej osoby. W tym tekście chodziło mi raczej o wskazanie, że istnieje pewne kolektywne, zbiorowe uzależnienie od zakupów. Wskazanie, że istniejemy w świecie, w którym ten rodzaj uzależnienia zagraża każdemu z nas.
I dlatego też każdy z nas potrzebuje pielęgnować taki sens, który jest „darmowy” (Zobacz: Brak sensu życia – jak go ukrywamy?). Darmowy w takim rozumieniu, że nie wymaga działania, nakładów finansowych czy specjalnych umiejętności. Sens, który jest dostępny dla wszystkich i jedyne czego od nas wymaga, to otwarcia się na doznanie i przeżycie otaczającego nas piękna.
Pytania, które warto sobie zadawać to: jak mogę wypełnić swój dzień wartościami doznawanymi? Kiedy i przy czym mogę się zatrzymywać, aby pobudzać duchową wrażliwość? Co takiego, szczególnie w moim przypadku, najlepiej działa? Spacer po parku w zwolnionym tempie. Słuchanie ulubionej muzyki podczas siedzenia na tarasie. Czytanie poruszającej lektury w tramwaju (zamiast sięgania po telefon). To wszystko to te drobne, codzienne wybory. Małe decyzje, które pozornie wydają się niewiele zmieniać. Jeśli jednak zaczną regularnie wypełniać nasze dni, odczujemy znaczącą zmianę.
Autor: Jakub Mikołajczak