Wrażliwość muzyczna, tak jak każda inna, jest kwestią indywidualną. Nie dla każdej osoby bodźce słuchowe będą tymi najbardziej ożywiającymi i poruszającymi emocjonalne struny. Dla niektórych osób dużo lepiej mogą działać bodźce wzrokowe, np. piękne krajobrazy lub dzieła sztuki (Zobacz: Jak pielęgnować sens w kontakcie z przyrodą?) Jak jednak sobie pomagać, kiedy to właśnie muzyka najbardziej do nas przemawia? Jaka to jest muzyka która leczy? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w kolejnym artykule.
KALENDARZ SZKOLEŃ I WARSZTATÓW – SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY!
Muzyka, czyli realizowanie wartości doznawanych
Słuchanie muzyki to kontakt z tzw. wartościami doznawanymi. W ten sposób, poprzez bierne doznawanie otaczającego nas piękna, można wzmocnić poczucie sensu. Chodzi tutaj o taki sens, który wynika z przeżywania osobiście ważnych wartości. Sens, który wypływa z łączności z własnym wnętrzem.
Pielęgnowanie wartości doznawanych to szczególnie istotna umiejętność, gdyż uczy przechodzenia z trybu działania w tryb bycia. Dlaczego to tak istotne? Osoba, która odnajduje poczucie sensu tylko poprzez ciągłe działanie i osiąganie, może być narażona – w kontekście długoterminowym – na pojawienie się objawów depresji (Zobacz: Depresja egzystencjalna). Człowiek, który ma trudność w przechodzeniu w tryb bycia, w końcu zacznie odczuwać przemęczenie.
Potrzebujemy „być”, aby w ten sposób się regenerować, efektywniej odpoczywać i gromadzić siły na kolejne wyzwania.
W nauce przechodzenia w tryb bycia i wzmacnianie poczucia sensu wynikającego z przeżywania otaczającego nas piękna, może pomóc właśnie muzyka. Czy chodzi jednak o jakieś konkretne utwory lub gatunki muzyczne? Niekoniecznie. Muzyka która leczy to taka, która jest świadomie dopasowana do naszych aktualnych emocji.
Muzyka posiada bowiem takie działanie, że może nas zarówno ożywiać i pomagać w przeżywaniu adekwatnych emocji, ale równie dobrze może pełnić funkcje odwrotną. Może ściągać nas w depresyjny dół lub służyć do zamaskowania uczuć, których nie chcemy lub nie umiemy do siebie dopuścić. Dlatego właśnie chodzi o świadome dopasowanie. W jaki sposób nauczyć się to w sobie rozpoznawać?
.
Muzyka która leczy a samoświadomość
Jedynym skutecznym sposobem jest umiejętność uważnego obserwowania własnego wnętrza. Utwór lub gatunek muzyczny, który w danej chwili będzie dla nas dobry to ten, który współgra z naszymi aktualnymi emocjami lub pomaga przekierować naszą uwagę na to, co wartościowe. Kiedy go słuchamy, zaczynamy mieć coraz większe poczucie spójności, adekwatności, a może nawet łączności ze słuchaną piosenką. Nawet jeżeli dominują w niej takie emocje jak smutek lub złość, to paradoksalnie jest w tym dla nas coś uspokajającego.
Wsłuchując się w taki utwór mamy poczucie, że bardziej osadzamy się w teraźniejszości, a nasz umysł staje się mniej zaprzątnięty zbędnymi myślami.
Możemy mieć też wrażenie, że mimo większego spokoju wibruje w nas jakby więcej życiowej energii. Nie jest to napięciowa mieszanka ekscytacji z adrenaliną, ale po prostu poczucie, że jest w nas więcej życia i dlatego mamy naturalną chęć w tym życiu aktywnie uczestniczyć.
.
Muzyka, która szkodzi
Jak natomiast rozpoznać, że wykorzystujemy muzykę w niezdrowy dla nas sposób? Ma to miejsce wtedy, gdy w trakcie jej słuchania odczuwamy przeszkadzające napięcie lub specyficzny niepokój. Z jednej strony bardzo mamy ochotę, a nawet silną potrzebę danego utworu lub gatunku muzycznego, ale każda kolejna minuta słuchania bardziej wzmaga niż redukuje to napięcie.
Niesie to jakiś rodzaj ulgi, gdyż w pewnym stopniu „zagłusza” w nas coś, z czym nie potrafimy się aktualnie zmierzyć, ale ta chwilowa ulga nie przynosi poczucia spokoju i spójności. Zamiast ożywienia, po pewnym czasie możemy czuć się jeszcze bardziej zmęczeni i niespokojni. Jakie emocje najczęściej „zagłuszamy” muzyką?
.
Muzyczne „zagłuszacze”
Prawdopodobnie każdy z nas ma pewną tendencję do uciszania jakiejś swojej wewnętrznej części. Przykładowo: osoby kompulsywnie słuchające muzyki reggae mogą w ten sposób zagłuszać swój wewnętrzny smutek. Ktoś, kto w bardzo dużej ilości słucha hip-hopu, w którym zazwyczaj dominuje pewnego rodzaju luz i lekkość, może czuć się przygnieciony codzienną odpowiedzialnością, unikać jej, a tym samym tłumić w sobie poczucie winy z tego powodu.
Osoby z objawami depresyjnymi mogą wybierać utwory tak bardzo przepełnione smutkiem, że z powodu ich słuchania jeszcze bardziej wzmacniają w sobie poczucie beznadziejności.
Z różnych powodów tacy ludzie często nie wybierają tego, co wzrusza i ożywia, tylko ściąga w dół i jeszcze mocniej osadza w poczuciu bezsensu.
.
Terapeutyczny hip-hop lub metal
Trzeba jednak pamiętać, że jakikolwiek przykład przywołamy, to nigdy nie będzie on czarno-biały. Nie da się wskazać, że muzyka która leczy zawsze i w 100% to ten konkretny, uniwersalny utwór. Ten sam kawałek czy gatunek muzyczny może całkowicie przeciwstawnie działać na różne osoby w różnych sytuacjach. Jak zawsze – „to zależy”.
Łatwo sobie wyobrazić, że ktoś wykonujący bardzo poważną i odpowiedzialna pracę, w wolnych chwilach, kiedy jedzie sam autem, uwielbia puścić sobie hip-hop z lat młodości, aby w ten sposób wzmocnić zdolność do większej swobody i mniej poważnego traktowania życia.
Wtedy wcale nie musi oznaczać to unikania odpowiedzialności, tylko wręcz przeciwnie – może pomagać w odpoczywaniu po dźwiganiu bardzo dużej odpowiedzialności.
Podobnie nie możemy uznawać, że każda osoba, która słucha metalu ma problemy z wyrażaniem złości – byłoby to absolutnie niesprawiedliwe i nieadekwatne. Ciężka metalowa muzyka może służyć do tłumienia złości, ale równie dobrze może być skutecznym sposobem na jej przeżywanie. Czasami doznajemy takiej złości, która np. wynika z losu, że nie mamy jej gdzie czy wobec kogo wyrazić – potrzebujemy szukać innych sposobów. I wtedy dużo bardziej terapeutyczne może być słuchanie Metallici zamiast Mozarta.
.
A co mi pomaga?
Trzeba pamiętać, że wrażliwość muzyczna jest kwestią absolutnie indywidualną. Mi osobiście wielokrotnie zdarza się słyszeć od innych, że muzyka, której słucham, wydaje się dość depresyjna. Mnie jednak wzrusza i tym samym ożywia. Mnie często (ale nie zawsze!) ciągnie w górę, ku wartościom, a inni nie mogą jej słuchać, bo czują, że ściąga ich w dół.
Wynika to prawdopodobnie z mieszanki mojej wrodzonej wrażliwości i osobowości.
Bywają dni, kiedy jedyną radiową stacją jaką jestem w stanie słuchać jest RMF Classic. Innym razem (szczególnie po całym dniu w gabinecie), wszystko poza bujającym rapem wydaje mi się nudne i męczące. Zdarza się też tak, że potrzebuje kilkudziesięciu minut ciszy, bo nie jestem pewien co się we mnie dzieje i nie chce tego zagłuszać jakąkolwiek muzyką.
.
Podsumowanie
Te wszystkie różnice są zupełnie naturalne. Dlatego tak pomocna może być otwartość i elastyczność. Eksperymentuj z różnymi gatunkami muzycznymi w różnych sytuacjach, aby uczyć się odkrywać, co właśnie dla Ciebie będzie najbardziej terapeutyczne. Nie usztywniaj się w postawie, że czegoś „nie wypada” słuchać, tylko pozostań otwarta. Muzyka która leczy to taka, którą podpowiada Ci twoje serce.
KALENDARZ SZKOLEŃ I WARSZTATÓW – SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY!
Autor: Jakub Mikołajczak