Jeżeli zdefiniujemy religie jako układ odniesienia ku czemuś, związany z przedmiotem czci, to można stwierdzić, że każdy człowiek posiada religijne potrzeby. Ludzie mogą czcić niewidzialnego boga lub świętych, ale też sukces życiowy lub partię polityczną. Czy jednak każda taka religijność jest religijnością zdrową? Czy może wszystkie są wyrazem nerwicy i psychicznej choroby? Jak odróżnić religijność prymitywną od religijności dojrzałej i uzdrawiającej? Po co jest religia? Kolejny tekst stara się być próbą poszukiwania odpowiedzi na te pytania.
.
Każdy praktykuje jakąś religie
Wbrew powierzchownym pozorom, rozważania zawarte w tym artykule, wcale nie dotyczą tylko osób religijnych. We współczesnym społeczeństwie przyjęło się bowiem rozumienie religii jako konkretnego wyznania, związanego z określoną instytucją. Pytając „po co jest religia?”, nie odwołuje się więc do żadnej, konkretnej ideologii religijnej.
Niebezpieczeństwo takiego rozumienia polega bowiem na tym, że wiele działań tych instytucji trudno zaakceptować. To powoduje często automatyczne odrzucenie całego wyznania, a może nawet wszystkich religii. Niejednokrotnie prowadzi to do odrzucenia w ogóle duchowości człowieka i zamknięcia się w przekonaniach stricte racjonalnych/ateistycznych.
Niektórym może doskwierać tęsknota za duchowymi potrzebami, jednak nie mają pomysłu, jak i gdzie mogą poszukiwać ich zaspokojenia (Zobacz: Rozwój duchowy człowieka). Sfera duchowości ulega coraz większemu zapomnieniu, aż w końcu wydaje się czymś całkowicie zbędnym i niewartym uwagi.
Jednak pytanie człowieka nie powinno brzmieć „religia czy ateizm?”, tylko raczej „jaki rodzaj religii?”. Nawet człowiek uważający siebie za kogoś absolutnie antyreligijnego, każdego dnia praktykuje rytuały, związane z określonym przedmiotem czci.
Spożywając śniadanie i myśląc o biznesowych planach i możliwościach wzbogacenia się, praktykuje kult pieniądza. Oglądając wieczorne wiadomości, słuchając o działaniach partii rządzącej i chwaląc ją lub krytykując – praktykuje kult określonych poglądów politycznych.
Ale też każdego ranka, kiedy mówi swojej żonie, jak bardzo ją kocha, to jest to jego rytuał religii miłości. Kiedy codziennie po pracy bawi się ze swoim dzieckiem, wartość, jaką jest rodzina, zwycięża nad innymi wartościami. Praktykuje kult rodziny.
Każda z powyższych religijnych praktyk może mieć jednak charakter pozytywny, ale również negatywny. Jak pisze Erich Fromm:
.
Po co jest religia, która paraliżuje umysły?
Można się jednak zastanawiać, dlaczego niektórzy ludzie pozwalają na to, aby religia paraliżowała ich umysły? Czy w takim razie konieczne jest, aby religie, tym razem rozumiane jako konkretne wyznania, w ogóle istniały? Czy bez nich nasze społeczeństwo nie byłoby zdrowsze?
Niemiecki filozof, Artur Schopenhauer twierdził, że „religia jest jedynym środkiem, aby surowym zmysłom i niezgrabnemu umysłowi pogrążonego w pospolitości i materialnej pracy tłumu oznajmić i dać odczuć głębokie znaczenie bytu”. Uważał on, że „religia jest metafizyką dla ludu” i jest niezbędna w takim sensie, że każdy człowiek potrzebuje „wytłumaczenia zagadki życia w miarę jego zdolności pojmowania”.
WARSZTATY „W POSZUKIWANIU SENSU DUCHOWOŚCI” – ZOBACZ SZCZEGÓŁY
Rozważając poglądy filozofa, warto jednak zastanowić się nad pytaniem: czy religia dostosowuje siebie do zdolności pojmowania człowieka i w ten sposób pomaga mu lepiej zrozumieć zagadkę życia? Czy może redukuje zdolności i zasoby człowieka, stawiając go poniżej jego realnych możliwości? Ważne wydaje się też pytanie: kto dał religii prawo, do decydowania o zdolnościach pojmowania człowieka?
A może jednak niektóre ludzkie umysły są paraliżowane przez religię, gdyż cierpią na chorobę? To właśnie Freud uznał religie za zbiorową, dziecięcą nerwicę ludzkości. Niektórzy współcześni psychoanalitycy i psychiatrzy, interpretują nadmierną religijność jako rodzaj zafiksowania na związku z ojcem.
Czy jednak przyjmując, że może tak być, trzeba tym samym dokonać całkowitego odrzucenia jakiejkolwiek religijności? Może istnieją różne formy praktykowania religii – te prymitywne i nerwicowe oraz bardziej dojrzałe, sprzyjające miłości i braterstwu? Może nawet to samo wyznanie religijne, może być praktykowane na różnych poziomach rozumienia i odczuwania? Myśląc w ten sposób, przestaje być istotne po co jest religia.
.
Religijność autorytarna
Erich Fromm, w książce „Psychoanaliza a religia”, dzieli religie na autorytarne i humanistyczne. Nie chodzi więc o pytanie „po co jest religia?”, tylko „jakie są rodzaje religii?”. Czym różnią się jedne od drugich? Fundamentalną cechą autorytarnej religijności jest wymaganie posłuszeństwa i podporządkowania się. Bóstwo zostaje przedstawione jako byt wszechmocny i wszechwiedzący, a co za tym idzie, człowiek jest wobec tego bóstwa bezsilny. Im bowiem większa doskonałość Boga, tym bardziej niedoskonały staje się człowiek.
Przekładając to zjawisko na język psychoterapeutyczny, można stwierdzić, że człowiek dokonuje projekcji swoich najlepszych cech na Boga. W ten sposób pozbawia siebie samego ich posiadania.
Podobny mechanizm można dostrzec w relacjach międzyludzkich, w których występuje masochistyczny i uległy charakter. Jedna osoba boi się drugiej, a jej lęk prowadzi do przypisania tej osobie własnych zdolności.
Dokładnie ten sam mechanizm mógł sprawić, że nawet nieludzkie, autorytarne systemy społeczne, były przez miliony ludzi akceptowane. Co więcej, niektórzy z nich określali je nadludzką mądrością. To realny przykład przerażającej mocy tego mechanizmu.
Jaki jest jednak najgorszy skutek takiej „religijnej projekcji”? Człowiek, który zostaje oddzielony od własnych zdolności i zasobów, rozpoczyna proces odcinania się od siebie samego. Skoro „wszystko jest w rękach Boga”, to co zostało w nim? Niestety nic.
Skoro nie ma w sobie nic (czyli również jest pozbawiony miłości), musi uważać siebie za grzesznika. Jedyne co mu pozostaje to wysławiać Boga, żywiąc jednocześnie nadzieję, że dzięki przyjmowaniu swojej grzeszności, otrzyma nagrodę w postaci życia wiecznego. Niestety, jak pisze Erich Fromm:
„Człowiek pochwycony jest w bolesnym dylemacie. Im bardziej wysławia Boga, tym bardziej pusty sam się staje. Im bardziej pusty się staje, tym bardziej czuje się grzeszny. Im bardziej czuje się grzeszny, tym bardziej wysławia Boga i tym mniej jest zdolny do odzyskania siebie”
Właśnie na tym polega prawdziwy upadek człowieka. Jeżeli podporządkowanie się władzy wymaga odcięcia się od siebie samego, człowiek musi zwrócić się przeciwko sobie. Nawet jeżeli czyni to wszystko pod maską wiary w Boga, jego upadek jest nieunikniony (Zobacz: Sens życia, który prowadzi do rozpaczy…).
.
Religijność humanistyczna
Czym natomiast charakteryzuje się religijność humanistyczna? Jest ona skoncentrowana wokół człowieka i jego sił rozwojowych. Jej celem jest rozwinięcia u człowieka zdolności do lepszego pojmowania siebie samego. Główną cnotą nie jest posłuszeństwo, tylko samorealizacja. Wiara w Boga nie wynika natomiast z wiary w kazania głoszące przez autorytet, ale z własnego myślowego i uczuciowego doświadczenia.
Tak jak w religiach autorytarnych dominuje uczucie smutku i poczucia winy, tak w religijności humanistycznej dominuje radość. Bóg nie jest symbolem siły i dominacji, tylko własnych mocy twórczych człowieka.
Przykłady religii humanistycznych mogą być bardzo różnorodne. Można je odkryć we wczesnym buddyzmie, taoizmie, w naukach Jezusa, Sokratesa czy Spinozy. Co bardzo ważne, rozróżnienie na religie humanistyczne i autorytarne, krzyżuje się z podziałem na religie teistyczne i ateistyczne. Podobnie rozróżnienie to krzyżuje się z podziałem na religijne wyznania i systemy filozoficzne.
Humanizm to postawa, która spoczywa u podstaw wielu, różnorodnych doktryn. Choć powierzchownie się one od siebie różnią, to przy bardziej szczegółowym poznaniu wydaje się, że Budda, Sokrates czy Jezus posiadali wspólny rdzeń swoich nauk. Inna sprawa, że niektóre z ich nauk zostały zinterpretowane dla celów autorytarnych.
.
O nieświadomości duchowej wg Frankla
Może więc nie chodzi o podział na teizm i ateizm lub na religie i filozofie, tylko na odkrywanie postawy humanistycznej? Może wcale nie chodzi o pytanie „po co jest religia?”. Myśląc w tym ujęciu, niezwykle ciekawa wydaje się teoria Viktora Frankla na temat nieświadomości duchowej. Frankl twierdził, że w każdym człowieku istnieje nie tylko nieświadomość popędowa, ale również nieświadomość duchowa. Jest ona ukrytą relacją człowieka z tym, co transcendentne.
Człowiek nie potrzebuje być zmuszany do konkretnej religijności. Jest w stanie dokonać głębokiej personalizacji i stworzyć swój własny język i własne słowa do kontaktowania się z najwyższym bytem. Frankl proponuje definicję Boga, która wydaje się obchodzić wszystkie podziały światopoglądowe.
Uważa, że kontakt z najwyższym bytem ma miejsce wtedy, gdy człowiek rozmawia ze sobą z największą szczerością i w całkowitej samotności. To właśnie ten, do kogo się zwraca, może być nazwany Bogiem.
Co byłoby zatem celem takiej rozmowy? Odzyskanie prawdziwego siebie. Kontakt z Bogiem, najwyższym bytem (czy jakiekolwiek inne słowo tu wstawimy), przywracałby siły rozwojowe człowieka. A jak taka rozmowa mogłaby wyglądać? Nikt nie jest w stanie nam tego powiedzieć. Dopiero kiedy skoncentrujemy się na osobistym odczuwaniu, zyskamy możliwość stworzenia własnego języka i własnych słów.
Zatem: po co jest religia? Czy to tylko zbiorowa nerwica, czy może duchowa potrzeba wynikająca z natury człowieka? Wydaje się, że obie odpowiedzi są poprawne. Religia może być zasłoną dla psychicznych trudności. Może być nerwicą, prowadzącą jedynie do destrukcji i chęci dominacji nad innymi.
Również jednak może być źródłem miłości, braterstwa i służenia samorealizacji człowieka. Może ratować go wtedy, gdy już nie wie, gdzie indziej mógłby szukać ratunku. Paul Tillich pisał, że najgłębsza wiara rodzi się właśnie w stanie rozpaczy. Nawet jeżeli wydaje się ślepa, bezprzedmiotowa i chaotyczna, to dzięki swojej heroiczności, może pomóc człowiekowi w zmierzeniu się z jego lękami.
WARSZTATY „W POSZUKIWANIU SENSU DUCHOWOŚCI” – ZOBACZ SZCZEGÓŁY
LITERATURA:
1. Fromm E., „Psychoanaliza a religia”, 2017.
2. Schopenhauer A., „O religii”, 2015.
3. Frankl V., „Bóg ukryty”, 2016.
4. Yalom I., „Religia i psychiatria”, 2009.
Parę minut po przeczytaniu artykułu moje oczy trafiły na to… https://m.facebook.com/?_rdr#!/story.php?story_fbid=1595195733879268&id=730919510306899