Jeden z największych paradoksów życia polega na tym, że samoświadomość rodzi niepokój. Człowiek, który odkrywa siebie, musi mierzyć się z poczuciem zagubienia, niezrozumienia i wewnętrznego chaosu. Dlatego też tak wiele osób pragnie uciszyć głos samoświadomości i w ten sposób pozbyć się przeszkadzającego lęku. A w jaki sposób można ten głos uciszyć? Na przykład poprzez błogi stan zakochania. Czy jednak uciszając samoświadomość, nie uciszamy prawdziwych siebie? Czy zakochanie może być ucieczką od własnego „Ja”? Jeśli tak, to jak się zakochać, aby nie utracić siebie? Odpowiedzi poszukuje w kolejnym artykule.
.
Jak zakochanie ucisza głos samoświadomości?
Jak to się dzieje, że zakochanie jest świetnym sposobem na uciszenie głosu samoświadomości? Dzięki zakochaniu człowiek zapomina o swoim „Ja”, gdyż rozpuszcza się ono w „My”. Ekscytujące połączenie z drugą osobą usuwa egzystencjalny niepokój, ale niestety kosztem autorefleksyjności. W ten sposób człowiek pozbywa się lęku, ale jednocześnie traci siebie. Przestaje się nad sobą zastanawiać i nie zadaje już pytań, gdyż jego głównym życiowym celem staje się utrzymanie stanu zakochania. Jakiekolwiek wątpliwości mogłyby temu uczuciu tylko zagrozić.
Silna potrzeba romantycznego zakochiwania się wynika też z egzystencjalnego osamotnienia. Jeżeli człowiek nie potrafi sobie z nim poradzić, nie potrafi go zaakceptować, to traktuje swoje relacje niczym ochronne tarcze. Nie chodzi mu wtedy o troskę o drugiego człowieka, o poznawanie go i wspieranie. Relacje są dla niego ochroną przed bólem osamotnienia. Tak właściwie, to taki człowiek wykorzystuje innych ludzi do poradzenia sobie z osobistymi trudnościami.
Nawet jeżeli udziela innym wsparcia, to robi to z ciągłą nadzieją, że w ten sposób zapewni wsparcie samemu sobie. Nie pomaga z naturalnej chęci udzielenia pomocy, ale z potrzeby zatrzymania przy sobie innych ludzi.
Postępuje w ten sposób, gdyż prawdopodobnie jest to jedyna strategia, która pomaga mu w dźwiganiu psychicznego ciężaru. Nawet jeżeli chciałby postępować inaczej, często nie ma pojęcia, jak się za to zabrać.
.
Strach przed osamotnieniem
Wiele osób, wchodząc w stan błogiego zakochania, chciałoby też całkowicie poznać drugiego człowieka. W jakim celu? Aby móc skontrolować relację i zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa. Jeżeli czujemy, że znamy drugą osobę w 100%, to jesteśmy w stanie przewidywać, jak może się zachować. Możemy wtedy przygotować odpowiednie reakcje, które zagwarantują, że ta osoba dalej przy nas zostanie. Problem polega na tym, że te reakcje nie są nasze, nie wynikają z naszego „Ja”. Ich źródło tkwi w strachu przed osamotnieniem.
Jednak sytuacja, w której w 100% poznajemy drugiego człowieka, jest w rzeczywistości nierealna. Historia każdej osoby, która stąpa po ziemi, jest absolutnie unikalna i niepowtarzalna. Dlatego też każdy człowiek żyje we własnym, unikalnym świecie, który nigdy nie będzie mógł być w pełni zbadany przez inną osobę.
W każdym człowieku istnieje przestrzeń, do której drugi człowiek nigdy nie będzie w stanie całkowicie się przedostać. W każdym z nas istnieje przestrzeń, którą tylko my jesteśmy w stanie w pełni widzieć i rozumieć.
Jeśli natomiast zaczynamy żywić nadzieję, że komuś uda tam się dotrzeć i w pełni nas zrozumieć, musi to w końcu doprowadzić do frustracji. Zazwyczaj właśnie wtedy stan idealizacji zaczyna przechodzić w dewaluacje. Skoro w tej relacji nie można zagwarantować sobie wymarzonego poczucia bezpieczeństwa, należy ją zniszczyć i wejść w stan zakochania z inną osobą. Niektórzy mogą spędzić całe życie na poszukiwaniu idealnej partnerki lub partnera, nie zdając sobie sprawy, że całe te poszukiwania są po prostu ucieczką od samego siebie.
.
Jak się zakochać i doświadczać siebie?
Jeśli jednak uda nam się zaakceptować, że w pewnym sensie zawsze będziemy osamotnieni, może to całkowicie odmienić charakter naszych relacji. Dzięki temu bowiem przestają one istnieć tylko z powodu strachu. Stają się sposobem na przeżywanie i doświadczanie siebie oraz innych ludzi. Uciszanie głosu samoświadomości przestaje być konieczne, gdyż niepokój, będący nieodłącznym elementem życia, został zaakceptowany.
Relacje nie są już tarczą ochronną, lecz stają się przestrzenią do odkrywania siebie. Przestrzenią, w której wyidealizowany stan zakochania ma szansę przerodzić się w autentyczną miłość (Zobacz: Miłość a zakochanie). Człowiek przestaje szukać odpowiedzi na pytanie jak się zakochać, gdyż cenniejsze jest odkrywanie siebie i swojej wewnętrznej miłości.
Jeżeli nie muszę już udawać, aby zatrzymać przy sobie innych ludzi, mogę być tym, kim jestem. Jeżeli ktoś obdarzy miłością tę prawdziwą wersję mnie, mam szansę odwdzięczyć się tym samym.
Mam szansę zaakceptować drugą osobę w tym „kim jest”, a nie „jaka jest”. Dzięki temu pomagamy sobie we wzajemnym wzrastaniu. Jesteśmy „My”, ale również istnieją w tym nasze indywidualne „Ja”.
Jest to jednak proces trudny i skomplikowany. Lęk przed osamotnieniem może być naprawdę silny i obezwładniający. Często jego źródło tkwi jeszcze we wczesnych etapach rozwoju. Rodzic lub opiekun, który regularnie opuszczał dziecko, nie potrafił wykazać się empatią czy stosował przemoc emocjonalną, nie zapewnił tak potrzebnego wtedy poczucia bezpieczeństwa. Dlatego też nadzieja, że to bezpieczeństwo jednak uda się od innej osoby uzyskać, może tkwić głęboko w ludzkiej psychice. Wtedy właśnie człowiek jest gotów utracić nawet samego siebie, jeśli dzięki temu choć odrobinę uciszy przeszkadzający lęk. Wtedy kompulsywnie poszukuje odpowiedzi na pytanie: jak się zakochać?
.
Jak może pomóc psychoterapia?
Po to właśnie między innymi jest psychoterapia (Zobacz: Psychoterapia we Wrocławiu). Kiedy człowiek otrzymuje przestrzeń, w której jest bezwarunkowo akceptowany, może spróbować bycia tym, kim naprawdę jest. Być może po raz pierwszy w życiu ma okazję przekonać się, że w relacji z drugim człowiekiem może spontanicznie dzielić się swoimi myślami i uczuciami. Może pokazywać wszystko, co się w nim dzieje i w ten sposób odkryć, że w tym aspekcie niewiele różni się od innych.
Irvin Yalom piszę, że psychoterapia to jakby rodzaj zaproszenia i powiedzenie klientowi „Witaj w naszym ludzkim świecie!”.
Im bardziej człowiek odkrywa siebie w relacji z terapeutą, tym więcej zyskuje odwagi, aby pokazać prawdziwego siebie też w innych relacjach. Stopniowo zaczyna czuć się coraz lepiej z samym sobą, więc potrzeba ucieczki przed osamotnieniem zanika. Tym samym zanika też potrzeba rozpuszczenia swojego „Ja” w stanie błogiego zakochania. To, kim jestem, staje się zbyt cenne, aby to utracić. Nie ma potrzeby idealizowania innych, gdyż głęboka akceptacja siebie, taką potrzebę usuwa.
Życie takiej osoby staje się pełniejsze, gdyż zaczyna doświadczać i przeżywać wszystko, co się w niej dzieje. Choć nie zawsze są to miłe i komfortowe uczucia, to jednak są prawdziwe. Głos samoświadomości nadal bywa trudny i przeszkadzający, jednak nie jest już tak przytłaczający, jak wcześniej.
Jak się zakochać w takiej sytuacji? Czy to nadal możliwe? Oczywiście, że tak. Pierwsza różnica prawdopodobnie będzie polegać na tym, że tym razem zakochamy się w realnej osobie, a nie w sztucznym wytworze swoich niezaspokojonych potrzeb. Druga różnica natomiast będzie dotyczyć tego, że teraz będziemy kochać, bo chcemy, a nie dlatego, że musimy (Zobacz: Czym jest prawdziwa miłość?)
.
Autor: Jakub Mikołajczak