Być czy mieć, czyli kilka słów o doświadczaniu życia

18 kwietnia 2018

Być czy mieć? To pytanie, które dla wielu współczesnych ludzi wydaje się brzmieć obco i niezrozumiale. Nastawienie na ciągłe zaspokajanie potrzeby posiadania stało się tak powszechne, że rzadko jest podważane. Ekscytacja płynąca z życia w trybie posiadania bywa tak intensywna, że przysłania ponoszone w ten sposób koszty. Przysłania to, co traci człowiek, opierający swoje poczucie tożsamości na zdobywaniu i gromadzeniu.

Jeżeli ktoś jest bowiem tym, co posiada, trzeba zapytać, kim się stanie, jeżeli to straci? Trzeba zapytać, co przeżywa, kiedy pojawia się sytuacja, w której może dojść do straty? Należy zastanowić się, czy potrafi odczuwać głęboką satysfakcję z samego faktu istnienia, w chwilach ciszy i całkowitej bierności? W kolejnym artykule staram się ukazać różnicę, między opieraniem poczucia tożsamości na trybie posiadania i trybie bycia.
.

Tryb posiadania a tryb bycia

Życie, które jest skoncentrowane na trybie posiadania, jest nieustannie zagrożone. Taki człowiek musi bowiem odczuwać ciągły lęk i niepokój, że utraci to, kim właściwie jest. Tożsamość, która opiera się na posiadaniu, żyje pod ciągłą presją utraty siebie. Taki człowiek nie snuje refleksji nad pytaniem „być czy mieć?”, gdyż uważa to za stratę czasu.

Jednak opierając swoje poczucie tożsamości na gromadzonych środkach finansowych może każdego dnia obawiać się, że przestanie istnieć. Walka o coraz wyższe zarobki, nie jest dla niego walką tylko o pieniądze. Taki człowiek walczy o swoje życie, choć na co dzień, może nie zdawać sobie z tego sprawy.

Oczywiście pieniądze to tylko jeden z wielu możliwych przykładów. Równie dobrze człowiek może opierać swoją tożsamość na posiadaniu dużego mieszkania, luksusowego samochodu czy też atrakcyjnego partnera lub partnerki. Jednak w każdym z wszystkich możliwych przykładów, poczucie tożsamości zostaje ugruntowane zewnętrznie. Korzyścią bywa intensywna satysfakcja z kolejnych zdobyczy, a kosztem – ciągły strach przed utratą i odcinanie się od wewnętrznego „Ja”.

Natomiast tożsamość oparta na byciu, jest czymś całkowicie innym. W takiej sytuacji strata jest bowiem prawie niemożliwa. Dlaczego prawie? Ponieważ wyjątek może stanowić poważna choroba psychiczna, wskutek której człowiek może utracić wypracowane wcześniej zdolności i wewnętrzny potencjał.

Poza tego typu wyjątkowymi sytuacjami nie może dojść do straty. Wszystko, czego doświadczamy i co przeżywamy w trybie bycia, pozostaje w nas na zawsze. Nie możemy tego zgubić, zniszczyć, ani całkowicie o tym zapomnieć.

Być czy mieć

.
Zbliżanie się do siebie

Kiedy rozwijamy naszą samoświadomość, poznajemy siebie i odkrywamy wewnętrzny potencjał, wzbogacamy nasz tryb bycia. Choć wiąże się to również z trudnymi emocjami i doświadczeniami, wykonujemy krok, którego nie da się cofnąć. Może to być krok, który wprowadzi do naszego życia chaos czy poczucie zagubienia. Jednocześnie jednak, w tym właśnie zagubieniu, możemy zbliżyć się do prawdziwych siebie (Zobacz: O zbliżaniu się do prawdziwego siebie).

Funkcjonując w trybie bycia, przestaje być aż tak istotne, czym dokładnie się zajmujemy i na jak dużą skalę. Dużo cenniejsze staje się doświadczanie i przeżywanie tego, kim się jest. Poczucie tożsamości przestaje być opierane na awansach i premiach finansowych. Cenniejsze staje się wykorzystanie i rozwijanie wewnętrznego potencjału.

Taki człowiek może np. stracić dobrą pracę i nie odbije się to na jego kondycji psychicznej. Dlaczego? Ponieważ tracąc pracę, nie utracił siebie.

Wiele osób jednak, a w szczególności mężczyzn, zwolnienie czy brak pracy, przeżywa niczym utratę osobistej wartości. Viktor Frankl w książce „Psychoterapia dla każdego” przytacza szereg badań pokazujących, jak u wiele osób będących na bezrobociu, rozwija się nerwica. W większości przypadków wystarczy jednak, że takie osoby zdecydują się na bezpłatny wolontariat, a objawy nerwicy zaczynają ustępować.

Wygląda to tak, jakby człowiek posiadał naturalną, wrodzoną potrzebę wykorzystywania swojego potencjału, dla zachowania zdrowia psychicznego. A celem wykorzystywania tego potencjału, wcale nie musi być gromadzenie coraz większej ilości pieniędzy czy rzeczy materialnych.
.

Być czy mieć – jak odkryć balans?

Trzeba jednak zaznaczyć, że nikt nie funkcjonuje tylko w trybie bycia lub tylko w trybie posiadania. Nikt nie może ostatecznie wybrać po między być czy mieć. Każdy człowiek jest kompilacją tych dwóch sposobów funkcjonowania. Trudno wyobrazić sobie kogoś, kto miałby żyć tylko w trybie posiadania.

Taki człowiek, prędzej lub później, musiałby zachorować na poważną, psychiczną chorobę. Jeżeli jego umysł nigdy nie potrafiłby „wyjść” z trybu posiadania, musiałby funkcjonować w ciągłym napięciu. Brak takiej zdolności do chociażby chwilowego wyłączenia trybu posiadania, musiałby mocno odbić się na jego kondycji psychicznej.

Podobnie trudno wyobrazić sobie kogoś, kto funkcjonuje tylko w trybie bycia. Gdyby ktoś taki istniał, być może przez niektóre religie lub filozofię, zostałby uznany za świętego lub duchowego przewodnika. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że taki człowiek przestałby przypominać człowieka. Lub inaczej – trudno sobie wyobrazić, aby potrafił skutecznie funkcjonować we współczesnym świecie.

Ostatecznie nie chodzi więc o to, aby całkowicie „wyłączyć” tryb posiadania. Wydaje się, że w jakimś stopniu potrzebujemy go, aby zachować zdolność do zdrowego funkcjonowania w społeczeństwie. Warto jednak zastanowić się, ile jest w naszym życiu „bycia” i jakiej jakości to „bycie” jest.

Wyobraźmy sobie oś, której przeciwległe punkty to tryb posiadania i tryb bycia. W którym miejscu byś siebie umieścił? Jak daleko od trybu bycia? Jak blisko trybu posiadania?

W jaki sposób rozpoznać, jak bardzo dominuje w naszym życiu potrzeba posiadania? Człowiek, który ma trudność „bycia”, prawdopodobnie będzie miał duże trudności z tym, aby usiąść i po prostu być. Tkwić w miejscu bez planowania i analizowania, tylko obserwując i doświadczając to, co się w nim i poza nim dzieje. Takiemu człowiekowi może być niezwykle ciężko wytrzymać w ciszy i czerpać przyjemność z nic-nie-robienia.

„Musimy pozbyć się życia, jakie zaplanowaliśmy, by mieć życie, jakie na nas czeka”

Joseph Campbell

.
Ucieczka od odpowiedzialności?

Może być też jednak tak, że niewłaściwie rozumiany tryb bycia stanie się ucieczką od odpowiedzialności. W pewnym sensie to bardzo wygodne tłumaczyć sobie, że jest się tak bardzo świadomym i obecnym, że nie odczuwa się żadnego napięcia wynikającego z potrzeby działania. Tryb bycia nie polega jednak na unikaniu napięcia, gdyż tego w żaden sposób nie da się uniknąć.

Pewien stopień napięcia jest nieodłącznym elementem ludzkiej egzystencji. Tryb bycia powinien przypominać nam, że istnienie wynika z samego faktu bycia. Przypominać, że nie trzeba działać, planować i osiągać, aby żyć. Tryb bycia może rozluźniać nasz umysł, gdy czujemy się przytłoczeni wszechobecnym trybem posiadania.

Jednak „bycie” to coś, co dla wielu ludzi nadal wydaje się czymś całkowicie obcym. Jakby zapomnieli, że możliwy jest wybór między być czy mieć. Wydaje się, że niektórym osobom wręcz trudno wyobrazić sobie stan, w którym mogą odłączyć się od potrzeby posiadania i zdobywania. Trudno wyobrazić sobie, że mogą to osiągnąć bez użycia alkoholu lub narkotyków. Dlatego też im bardziej na świecie będzie rozwijać się potrzeba posiadania, tym intensywniej będzie wzrastać sprzedaż środków psychoaktywnych.

Człowiek żyjący w ciągłym przymusie czegokolwiek musi się jakoś rozluźnić, bo inaczej zwariuje. Jeśli nie potrafi zrobić tego w sposób naturalny, będzie musiał wypić drinka lub zdecydować się na inny narkotyk.

Niestety tego rodzaju rozluźnienie nie przypomina mu o tym, że nie musi działać, aby być. Nie może o tym przypomnieć, gdyż zaburza jego świadomość. Rozluźnia się na chwilę, lecz gdy trzeźwieje, stan rozluźnienia jest już dla niego nieosiągalny (Zobacz: Picie alkoholu a zdrowie psychiczne).

Funkcjonowanie w trybie posiadania to postrzeganie życia jako zbioru problemów, które trzeba rozwiązać, aby posiadać jeszcze więcej. Taki człowiek nie zastanawia się nad pytaniem „być czy mieć?”, gdyż nie ma na to czasu – jest zajęty rozwiązywaniem problemów. Jak pisze natomiast duński filozof:

„Życie nie jest problemem do rozwiązania, tylko rzeczywistością do doświadczania”

Søren Kierkegaard

LITERATURA:

1. Fromm E., „Mieć czy być?”, 1976.

.
Autor: Jakub Mikołajczak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *