Każdy człowiek, na różnych etapach swojego życia, spotyka się z trudnościami o charakterze społeczno-towarzyskim. Każdy z nas bywa w sytuacjach, w których jest oceniany lub krytykowany przez osoby z najbliższego otoczenia. Krytyce zostają poddane poglądy, zachowania, plany życiowe czy też wygląd. Jak pokochać siebie w takiej sytuacji? Jak traktuje siebie większość osób, kiedy najbliżsi ich oceniają? Czy można być nieprzystosowanym do innych w sensie pozytywnym? Czy nieprzystosowanie może być rozwojowe? Na te pytania staram się odpowiedzieć w kolejnym artykule.
.
Postawa bezkrytycznej uległości
Kiedy człowiek jest oceniany lub krytykowany przez innych, obiera często jedną z dwóch, popularnych strategii. Jedna z nich to zdecydowanie się na postawę uległą i dostosowanie do poglądów i przekonań innych osób. Plusem tej strategii jest zyskanie poczucia bezpieczeństwa. Rezygnujemy z konfrontacji z innymi osobami, a w zamian zyskujemy równowagę w relacjach z najbliższymi.
Jakie są natomiast minusy? Przede wszystkim rezygnujemy z tego, co osobiście nasze. Rezygnujemy z naszego „Ja”. Oddalamy się od naszej indywidualności, która coraz bardziej roztapia się w postawie i przekonaniach grupy. Zyskujemy spokój zewnętrzny, ale kosztem wewnętrznego.
Osoby stosujące tę strategię przez wiele lat, w pewnym momencie zaczynają mieć poczucie, jakby były niewidzialne. Niezwykle trudno odpowiedzieć im na pytanie: „na co mam ochotę?”, „czego teraz potrzebuję?”.
Nawyk ulegania potrzebom i przekonaniom innych stał się tak naturalny, że spowodował całkowite odcięcie od tego, co własne.
.
Postawa agresywnego odcięcia
Druga z tych strategii to decyzja o ucieczce i całkowitym odcięciu się od przeszkadzających relacji. Zazwyczaj towarzyszy temu złość, niepokój czy poczucie wewnętrznego zagubienia. Często nie dochodzi nawet do wyrażenia własnych poglądów i przekonań, gdyż zanikają one w natłoku atakującej innych agresji.
Plusem tej strategii bywa względne zadbanie o siebie. Obrona osobistej indywidualności pomaga w byciu blisko tego, co własne. Człowiek broni swoich granic i nie pozwala sobą manipulować. Chwilowo może nawet doświadczać poczucia siły i spełnienia.
Jakie natomiast mogą być minusy? Odcięcie się od innych ludzi i pogrążanie w samotności. Niektóre osoby, stosujące tę strategię przez wiele lat, przestają wierzyć, że można żyć inaczej.
Przestają wierzyć, że na świecie mógłby istnieć ktokolwiek, kto doceniłby ich indywidualność, zamiast ją krytykować i poniżać. Pogrążają się w myśleniu, że są zbyt inni od całej reszty ludzi.
Brak nadziei na zmianę może rozwijać cechy o charakterze depresyjnym i coraz bardziej utrudniać nawiązywanie bliskich relacji z innymi ludźmi. Taki człowiek obronił swoje „Ja”, ale jednocześnie tak przestraszył się utraty siebie, że całkowicie odsunął się od innych. Obronił swoje osobiste potrzeby, pomijając jedną – potrzebę drugiego człowieka. Obrażając się na najbliższych, obraził się na wszystkich i obiecał sobie, że odtąd będzie radził sobie sam.
.
O nieprzystosowaniu pozytywnym
Która strategia jest zatem zdrowsza? Jak pokochać siebie, gdy nie czujemy miłości od innych, a jednocześnie nie pogrążać się w depresji i samotności? Wydaje się, że konieczne jest zrozumienie tego, co dzieje się między nami a innymi ludźmi. Zrozumienie, że nieprzystosowanie do innych, może być naturalnym elementem rozwoju człowieka. Taki rodzaj nieprzystosowania Kazimierz Dąbrowski nazywa nieprzystosowaniem pozytywnym. Pisze:
Dojrzałość psychiczna nie polega więc na tym, aby umieć się dostosować do każdego towarzystwa i każdych warunków. Nie da się być w pełni sobą zawsze i wszędzie. Można jednak być blisko siebie i nie ulegać sytuacjom, które chcą nas zmusić do porzucenia własnych zasad i wartości.
Dojrzałość psychiczna to zdolność zauważenia warunków nierozwojowych. To bycie wiernym sobie, nawet kosztem zniszczenia ważnych wcześniej relacji. Jeśli ktoś próbuje na nas wymusić uległość i dostosowanie się, to czasami jedynym rozwiązaniem jest stanowcze i bezpośrednie wyrażenie siebie. Nawet jeśli miałoby to doprowadzić do utraty kontaktu z tą osobą.
Kiedy człowiek wzrasta i dojrzewa psychicznie, jego zmiana może być ogromnym i trudnym zaskoczeniem dla wielu bliskich. Szczególnie tych, którzy żyją bezrefleksyjnie już od wielu lat, w pewnego rodzaju stagnacji psychicznej.
Dla tych osób człowiek, będący żywym dowodem zdolności rozwojowych, jest przypomnieniem o własnej sztywności psychicznej. Staję się obiektem wywołującym trudne, wewnętrzne konfrontacje u tych, którzy niekoniecznie są na te konfrontacje gotowi.
.
Jak pokochać siebie i nie być samotnym?
Odcięcie się od innych ludzi, wcześniej nam bliskich, nie jest jednak ani dobre, ani złe. Chodzi o to, z jakim stopniem zrozumienia i samoświadomości podejmujemy decyzję o odcięciu. Czy wynika ona z psychicznej dojrzałości i jest podejmowana z poczuciem wewnętrznej zgody, czy jest sposobem na odreagowanie stłumionej i niewyrażonej nigdy złości? Ta różnica zdecyduje o tym, jak będziemy się czuć sami ze sobą. (Zobacz: Jak podnieść poczucie własnej wartości?).
Bez względu bowiem na fakt, jak bardzo dojrzali się staniemy, potrzeba drugiego człowieka nigdy nie zniknie. Jak pisał Paul Tillich, nie chodzi tylko o to, żeby mieć odwagę bycia sobą. Równie ważne jest, aby nauczyć się być częścią większej całości. Istotne jednak, jak ta całość na nas wpływa.
Człowiek może spędzić prawie całe życie w grupach czy społecznościach, które nigdy nie docenią jego wrodzonej indywidualności. Może zmarnować wiele lat na ciągłe dostosowywanie się do innych, tłumiąc własne potrzeby i wartości.
Może nie mieć wtedy pojęcia jak pokochać siebie, gdyż jest zajęty zabieganiem o akceptację innych. Nie ma czasu i siły, aby siebie kochać.
Człowiek może też jednak poszukiwać tzw. wspólnot. Czym różni się wspólnota od społeczności? Jej głównym zadaniem jest wspieranie i docenianie indywidualności. Dlaczego społeczności tłamszą indywidualność? Gdyż wiąże się ona z odpowiedzialnością.
.
Indywidualność to odpowiedzialność
Kiedy przestajemy przejmować poglądy i przekonania wcześniejszych pokoleń, a zaczynamy ufać temu, co własne, nie możemy zrzucić na nikogo winy. Będąc bliżej siebie, odkrywamy to, co w nas prawdziwe. Jednocześnie nie mamy pojęcia, gdzie nas to zaprowadzi. Dlaczego? Bo jest to absolutnie unikalne i niepowtarzalne. Możemy więc czuć strach i ekscytację w jednej i tej samej chwili.
Wspólnota wspiera nas w tym, bo wierzy, że wszyscy na tym zyskają. Nasza prawda pomaga innym w odkrywaniu ich własnej. Nasze oczy, błyszczące ekscytacją, gdy oddajemy się temu, co własne, poruszają duszę innych ludzi. Nasza indywidualność pokazuje innym, że mają prawo do własnej.
Oczywiście poszukiwanie i tworzenie wspólnot jest zadaniem dużo trudniejszym niż bierne trwanie w społecznościach. Niektórym ludziom może wydawać się, że jest to zadanie wręcz nierealne. Takie poczucie powstało prawdopodobnie na bazie wcześniejszych, trudnych doświadczeń. Powstało na bazie tysięcy usłyszanych słów krytyki i oceny ze strony najbliższych.
Na szczęście współczesna technologia ułatwia nam budowanie zdrowych, świadomych wspólnot. Coraz częściej w Internecie powstają grupy, umiejące szczerze dzielić się swoimi trudnościami i udzielać wsparcia innym. Grupy, które po pewnym czasie zaczynają też spotykać się w realnym świecie. Myślę o takich miejscach jak np. Zdrowa Głowa lub grupa powstała przy portalu Psycholog Pisze. Dzięki nim, poszukiwanie odpowiedzi na pytanie „jak pokochać siebie?”, może stać się znacznie łatwiejsze.
.
Podsumowanie
Uważam, iż warto przypominać sobie, że nawet wtedy, gdy czujemy się tak bardzo inni i niedostosowani do reszty, może to świadczyć o naszej dojrzałości psychicznej, a nie problemach psychicznych. Warto pielęgnować tego rodzaju samoakceptacje. (Zobacz: Nie musisz być normalny)
Kiedy bowiem myślimy o sobie w zdrowy sposób, mamy lepszy dostęp do naszych zdolności twórczych. Kiedy natomiast tworzymy, w połączeniu z wrodzoną unikalnością i niepowtarzalnością, wzmacniamy poczucie sensu życia.
Warto też, choć bywa to niezwykle trudne, unikać nierozwojowych warunków. Nie zmuszać siebie do trwania w nich tylko dlatego, że tak wypada czy tak powinno być. Życie jest zdecydowanie zbyt krótkie, aby marnować je na trwanie w sytuacjach, które jedynie kaleczą naszą duszę.
Autor: Jakub Mikołajczak