Można zastanawiać się, co właściwie mamy na myśli, kiedy używamy takich słów jak „dziecko” lub „dzieciństwo”? Czy bardziej chodzi nam tutaj o wiek biologiczny, czy może pewien etap rozwoju psychicznego człowieka? Czy „dzieciństwo” kończy się w momencie nastania dorosłości? Jak jednak wtedy rozpoznać dorosłość? Czy w takim razie jest ona przeciwieństwem „dzieciństwa”? A gdybyśmy założyli, że „dzieciństwo” nie jest żadnym etapem ani okresem, tylko stałą właściwością człowieka? Jak być szczęśliwym człowiekiem wykorzystując tą właściwość? Kolejny artykuł jest próbą poszukiwania odpowiedzi na te pytania.
.
Dzieciństwo jako stała właściwość człowieka
Jeżeli zakładamy, że „dzieciństwo” jest stałą właściwością człowieka, to oznacza to, iż nigdy nie ma końca. Kiedy człowiek wkracza w dorosłość, nie traci tych cech, tylko dodaje do nich nową wartość. Stając się dorosłym, staje się bardziej odpowiedzialny. Zyskuje mądrość życiową, wynikającą z wielu doświadczeń oraz konkretną wiedzę zdobytą na wielu płaszczyznach.
Te nowe wartości nie zastępują jednak „dzieciństwa”, tylko oplatają je ze wszystkich możliwych stron. Idąc za tym rozumieniem, można stwierdzić, że „dziecko” może potencjalnie istnieć w każdym z nas, bez względu na nasz wiek biologiczny. Z jakichś jednak powodów u jednych osób jest tych dziecięcych cech więcej, a u innych w ogóle nie ma do nich dostępu.
Co to jednak za cechy? Czym mogłaby być taka stała, dziecięca właściwość? Przede wszystkim wydaje się, że jest to coś, co każdy człowiek bardzo dobrze zna. Nawet jeżeli nie miał nigdy możliwości pełnego przeżywania i doświadczenia tych cech, to intuicyjnie wie i czuję, czego one dotyczą i z czym są związane.
.
Delikatna i niebezpieczna właściwość
Wydaje się również, że ta dziecięca właściwość jest z jednej strony krucha i delikatna, a z drugiej groźna i niebezpieczna.
Delikatna, gdyż dziecko nie blokuje uczuć i emocji, tylko pozwala sobie je doświadczać i przeżywać. Niebezpieczna, ponieważ takie dziecięce przeżywanie, połączone jeszcze ze spontanicznością i fascynacją wszystkim dookoła, może zaburzyć to, co wykształciło się w życiu dorosłym – ciągłą potrzebę kontroli.
Dziecięca delikatność jest również związana z potrzebą drugiego człowieka i zależnością od niego. Coś, co w przypadku dziecka wydaje się naturalne, czyli że potrzebuje innych ludzi, aby przeżyć, w dorosłym życiu może z różnych powodów napawać lękiem. Jakby współczesny, dorosły człowiek nieustannie dążył do całkowitej niezależności od wszystkich i wszystkiego. Może to właśnie ta dziecięca właściwość w każdym z nas powoduje, że nie potrafimy w pełni szczęśliwie istnieć bez innych? Człowiek, pozostawiony całkowicie sam sobie, zaczyna chorować i w końcu umiera. Podobnie jak małe dziecko.
Kolejne, charakterystyczne dziecięce cechy to z pewnością ufność i prawdomówność. Dziecko nie zna jeszcze podejrzliwości, więc wierzy, że życie po prostu będzie mu sprzyjało. Taka wiara zostaje przeniesiona na relacje z innymi ludźmi i z niej również wynika prawdomówność.
W świecie dziecka wszystko jest prawdą. Nawet jeżeli ta prawda jest zwykła i prosta, gdyż wynika z ograniczenia intelektualnego, dla dziecka jest fascynująca. Natomiast w dorosłym życiu to, co bywa opisywane jako „proste”, często kojarzy się z czymś gorszym, może nawet prostackim. Jakby dorosły człowiek cały czas musiał zabiegać o coraz to lepsze luksusy.
.
Jak być szczęśliwym człowiekiem we współczesnym społeczeństwie
Co w tych dziecięcych cechach może najbardziej przerażać? Fakt, iż dziecko nie ma potrzeby ciągłej kontroli, kalkulacji i panowania nad życiem. Pozwala, żeby życie je pochłonęło, gdyż ufa, że będzie mu sprzyjać. Wydaje się, jakby dziecko było w ciągłej podróży. Co jakiś czas zahacza o bezpieczną przystań, czyli swoich rodziców, ale tylko po to, aby odpocząć i wyruszyć w kolejną wyprawę.
W ten sposób dziecko ma odwagę pozostawania w niewiedzy, ale jednocześnie bycia w wiecznej drodze. Jakby wierzyło, że porządek życia tkwi w jego chaotycznym charakterze.
Czy jest zatem możliwe, aby takie „dziecko” istniało w każdym z nas, bez względu na nasz wiek? Jeśli tak, to co jednak sprawia, że u wielu osób ta dziecięca właściwość jest tak niedostępna? Dlaczego tak wiele osób ciągle zastanawia się, jak być szczęśliwym człowiekiem? Przyczyn takiego stanu rzeczy można doszukiwać się we współczesnym społeczeństwie.
Wydaje się jakby ludzie, wkraczający obecnie w dorosłość, zawierali z życiem nieoficjalną umowę. Mówi ona o tym, że pewne cechy i zachowania należą do dzieciństwa, czyli przeszłości i w dorosłym życiu nie mają żadnego zastosowania. W ten sposób wszystkie właściwości dziecięce zostają wyraźnie oddzielone i są coraz bardziej zapominane.
Jest to też zapewne związane z wartościami, jakie głównie wyznaje społeczeństwo, w którym przyszło nam żyć. Z pewnością na samej górze takiej listy wartości nie znajdują się uczucia, prostota, prawdomówność, radość czy spontaniczność. Znajdziemy tam raczej kontrole, intelekt, zawiść, sukces, eksploatacje czy wyzysk. Wynikiem tego są z kolei nieszczęśliwe, samotne kobiety, przemęczeni i wiecznie niezadowoleni z siebie mężczyźni oraz rozpadające się małżeństwa.
.
Opieka nad dziećmi a życie zawodowe
Trudno, aby w tak funkcjonującym społeczeństwie, sprawować właściwą opiekę nad dziećmi i młodym pokoleniem. Różnego rodzaju mechanizmy społeczne, związane z życiem zawodowym i pogonią za sukcesem, oddalają rodziców od swoich dzieci. Domy stały się puste, gdyż rodzice są w pracy, a swoje dzieci oddają do żłobków. Mimo iż są one w wieku, w którym najbardziej potrzebują bliskości i opieki ze strony matki, sukces zawodowy i niezależność wydają się ważniejsze.
Dziecko, które obserwuje wiecznie zabieganych i zapracowanych rodziców, samo w dorosłym życiu nie będzie umieć zwolnić tempa. A żeby utrzymać odpowiednio szybkie tempo, zapomni o swoich dziecięcych właściwościach, które mogłyby w tym tylko przeszkadzać. (Zobacz: Jak zwolnić tempo życia?)
Wydaje się, że dorosły człowiek, który przez długi czas ignoruje naturalną potrzebę kontaktu z cechami dziecięcymi, w końcu nie wytrzymuje presji życia. Zaczyna się zachowywać jak rozkapryszone, marudne dziecko, które nie może dostać tego, czego chce. Staje się coraz bardziej uciążliwy dla otoczenia, gdyż często jest gwałtowny i wybuchowy. Jakby wewnętrzne dziecko nie mogło znieść, że dorosły tak długo je ignoruje, więc zaczyna się temu sprzeciwiać. W takiej sytuacji dorosły może się przemienić nawet w bezwzględnego potwora, który będzie na oślep i po omacku walczył o swoje prawo do istnienia.
.
Jako dzieci jesteśmy bardziej ludzcy?
Jeśli więc przyjmiemy, że dziecięce właściwości nie są przypisane tylko dzieciom, ale wszystkim ludziom bez względu na wiek, to słuszny może wydawać się wniosek, że jako dzieci jesteśmy bardziej ludźmi niż w życiu dorosłym.
Dziecko nie zastanawia się nad tym, jak być szczęśliwym człowiekiem. Po prostu jest z tym, co czuje. Można również stwierdzić, iż dbanie o swoje dziecięce właściwości, nie jest cofnięciem się o krok w tył. Informuje bowiem o rozwoju psychicznym człowieka. Oznacza to też, że tak jak dziecko nie zawsze jest miłe i spokojne, tak samo my, nie zawsze musimy tacy być. Nie ma też konieczności, abyśmy ukrywali przed sobą te uczucia i potrzeby, które według społeczeństwa, nie pasują do naszego wieku (Zobacz: Dorosłe Dziecko Alkoholika).
.
LITERATURA:
1. Tommy Hellsten, „Wsparcie dla dorosłych dzieci alkoholików”, 2016.
2. John Bradshaw, „Powrót do swego wewnętrznego domu”, 2013.
Bardzo ładny tekst. W temacie dziecka w nas polecam też analizą transakcyjną Erica Berne, który ładnie opisał dziecko, rodzica i dorosłego jako trzy równoważne składowe naszej osobowości poprzez które wchodzimy w interakcjie i komunikujemy się. Dbając o swoje wewnętrzne dziecko, można nadrobić deficyty emocjonalne z dzieciństwa i skutki życia w dysfunkcyjnej rodzinie.
Dziękuje za komentarz. Tak – analiza transakcyjna to bardzo ciekawa teoria, która może pomóc w lepszym zrozumieniu własnych relacji. Z pewnością jest to rzetelna działka wiedzy psychologicznej, którą warto zgłębić 🙂