Jeżeli porównamy Polskę z innymi krajami Zachodu, to w wielu z nich pije się mniej alkoholu. Można też jednak wskazać takie kraje, w których alkoholu spożywa się więcej. Co jednak szczególnie istotne, wydaje się, że w żadnym innym zachodnim kraju nie pije się w taki sam sposób jak w Polsce. Antoni Kępiński w swojej książce „Rytm życia” opisuje 5 stylów picia alkoholu. Jak najczęściej piją Polacy? W jaki sposób rozumieć alkoholizm w Polsce? Dlaczego tak wielu Polaków „pije na umór”? W kolejnym artykule poszukuję odpowiedzi na te pytania.
.
5 stylów picia alkoholu
W swojej publikacji Antoni Kępiński wskazuje 5 różnych stylów picia alkoholu: neurasteniczny, kontaktywny, dionizyjski, heroiczny i samobójczy. Czym charakteryzuje się każdy z nich? Jak, poprzez ich analizę, spróbować zrozumieć tak powszechny alkoholizm w Polsce?
Neurasteniczny styl picia
W tej sytuacji człowiek spożywa niewielkie ilości alkoholu, ale często i regularnie. Zazwyczaj robi to w chwilach wieczornego zmęczenia lub rozdrażnienia. Wystarczy zaledwie jeden kieliszek lub jedno piwo, aby znacząco poprawiło się jego samopoczucie. Niestety pomoc, jaką znajduje w alkoholu, jest pozorna.
Po pewnym czasie wieczorne rozdrażnienie zaczyna pojawiać się coraz częściej, więc człowiek coraz częściej sięga po alkohol. W końcu zaczyna dochodzić do sytuacji, w której główną przyczyną rozdrażnienia nie są już np. problemy w pracy, tylko brak alkoholu we krwi. W taki sposób człowiek wkracza w typowy przykład nerwicowego, błędnego koła.
Kontaktywny styl picia
W ten sposób piją osoby, które poprzez alkohol chcą uzyskać lepszy kontakt z innymi ludźmi. Wydaje się, że jest to styl picia, który jest obecny w większości kręgów kulturowych. Alkohol dodaje pewności siebie i ożywia towarzystwo. Wszyscy wydają się sobą bardziej zainteresowani, więc wzrasta poczucie więzi społecznej.
Przy tym stylu picia wystarczą zazwyczaj niewielkie ilości alkoholu. Takie osoby nie czują w ogóle potrzeby, aby „zalewać się w trupa”, gdyż to pozbawiłoby ich tego, na czym najbardziej im zależy – towarzyskości.
Dionizyjski styl picia
Wspomniany wcześniej kontaktywny styl picia, może płynnie przejść w styl dionizyjski. W tej sytuacji człowiek pije już znacznie większe ilości alkoholu, gdyż chodzi mu o uzyskanie stanu zamroczenia. Po co chce uzyskać taki stan? Aby zapomnieć o swojej codzienności.
Polski psychiatra Mieczysław Minkowski pisał, że każdy człowiek potrzebuje jasnej i ciemnej przestrzeni do pełnego przeżywania siebie. W dzień, czyli przestrzeni jasnej, panuje rozsądek i rzeczywistość. W nocy natomiast, w czasie ciemnej przestrzeni, dochodzą do głosu tajemne siły, dzikie namiętności i potrzeba chaosu. Minkowski twierdził, że jest to tęsknota człowieka za psychozą, czyli za całkowicie innym widzeniem świata, jakby oderwanym od rzeczywistości.
A co ułatwia uzyskanie takiego widzenia? Oczywiście alkohol i narkotyki. Dlatego też dionizyjski styl picia można często zauważyć u osób o ambicjach artystycznych. Mogą to jednak być też osoby znudzone swoim życiem (Zobacz: Nudne życie, a poszukiwanie osobistego sensu). Człowiek, który czuje się przygnieciony rutyną dnia codziennego, może bardzo tęsknić za namiętnościami i spontanicznością. Nie potrafiąc realizować tego aspektu siebie na trzeźwo, sięga po alkohol.
Heroiczny styl picia
W tym przypadku również pije się duże ilości alkoholu, ale głównie po to, aby wzmocnić poczucie własnej, wyjątkowej mocy. Niektórzy ludzie twierdzą, że pod wpływem alkoholu odkrywają w sobie gotowość do dokonywania wielkich czynów. Niestety w rzeczywistości te wielkie czyny są zazwyczaj zwykłymi, chuligańskimi wybrykami.
Wydaje się jednak, że każdy człowiek posiada w sobie swoją heroiczną część. Jest to przecież jedna z piękniejszych cech młodości, gdy szczerze wierzymy, jak wiele możemy osiągnąć i dokonać. Niestety niektórym osobom trudno skontaktować się z tą częścią siebie na trzeźwo. Z tęsknoty za nią, aby choć na chwilę poczuć swoją wyjątkowość, sięgają po alkohol. Dzięki temu mogą zapomnieć o prawdziwym sobie. To tak jak w przygodzie Małego Księcia:
„Następną planetę zajmował Pijak. Te odwiedziny trwały bardzo krótko, pogrążyły jednak Małego Księcia w głębokim smutku.
– Co ty tu robisz? – spytał Pijaka, którego zastał siedzącego w milczeniu przed baterią butelek pełnych i baterią butelek pustych.
– Piję – odpowiedział ponuro Pijak.
– Dlaczego pijesz? – zapytał Mały Książę.
– Aby zapomnieć – odpowiedział Pijak.
– O czym zapomnieć? – zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć.
– Aby zapomnieć, że się wstydzę – stwierdził Pijak, schylając głowę.
– Czego się wstydzisz? – dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc.
– Wstydzę się, że piję – zakończył Pijak rozmowę i pogrążył się w milczeniu”
Samobójczy styl picia
W rzeczywistości samobójczy styl picia przeplata się ze stylem heroicznym. Co jednak je odróżnia? Samobójczy styl picia ma autodestrukcyjny charakter. Człowiek odczuwa wtedy silną potrzebę, aby „upić się w trupa” i choć na chwilę siebie unicestwić. W tym stylu picia coraz znaczniej rozwija się też tzw. śmierć społeczna. Człowiek coraz częściej pije w samotności i już nie potrzebuje towarzystwa, aby sięgnąć po butelkę.
.
Alkoholizm w Polsce, czyli w jakim stylu piją Polacy?
A jaki styl picia przyjmuje większość naszych rodaków? Co jest specyficznego, jeżeli chodzi o alkoholizm w Polsce? Niech odpowiedzią będą statystyki na temat ilości spożywania alkoholu w Europie. Pokazują one niezwykle ciekawą kwestię. Okazuje się, że w wielu tego typu statystykach, Polska przoduje w ilości osób uzależnionych od alkoholu, ale nie przoduje w ilości alkoholu spożywanego „na głowę” (Zobacz: Picie alkoholu a zdrowie – gdzie jest granica?).
Jaki z tego wniosek? Taki, że jak Polacy biorą się za picie, to „piją do dna”. Trudno nam zatrzymać się na jednym czy dwóch kieliszkach i dlatego wiele uroczystości kończy się „piciem na umór”. Dlatego też w Polsce dominuje heroiczno-samobójczy styl picia.
Analizując styl picia Polaków, Kępiński wskazuje na ciekawy fakt. Pisze, że chyba żaden inny naród nie zaczyna swojego hymnu od słów w stylu „Jeszcze Polska nie zginęła…”. Słowa te wydają się bowiem sugerować, jakby jej zginięcie było nieuniknione i jest tylko kwestią czasu.
Co więcej, w historii Polski można doszukać się wielu przykładów bohaterskich śmierci. Być może z tego właśnie powodu u wielu Polaków dominuje tęsknota za „śmiercią”, która jest kojarzona z dowodem męstwa i patriotyzmu? Może dlatego osoby stroniące od alkoholu, tak często bywają krytykowane przez tych, którzy piją?
.
Czy istnieje charakter narodowy?
Kępiński zastanawia się również nad tym, czy istnieje coś takiego jak narodowy charakter. Analizując charakter polskiego narodu, pisze, że przeważają w nim cechy histeryczne i psychasteniczne. Jak to rozumieć?
Cechy histeryczne to ciągła potrzeba efekciarstwa i imponowania otoczeniu. To dużo burzliwych, ale powierzchownych uczuć, które łatwo przechodzą z jednej skrajności w drugą. A cechy psychasteniczne? To osoby ciche, skromne i obowiązkowe. Są bardzo pracowite, ale mimo to cechuje je niskie poczucie własnej wartości. Mają dobre serca, ale zrobiłyby wszystko, aby tylko uniknąć konfliktu i nikomu się nie narazić.
Można powiedzieć, że te przeciwstawne charaktery świetnie się uzupełniają w jednym społeczeństwie. Jedni błyszczą i rządzą, a drudzy nieśmiało wykonują swoje obowiązki. Kępiński pisze jednak, że naczelnym pytaniem obu tych grup jest: „Co inni o mnie pomyślą?”. Różnią się jednak sposobem radzenia sobie z tym pytaniem.
Histeryk zdobywa aprobatę swoim efekciarstwem, a psychastenik swoją skromną pracowitością. Obie grupy cechuje niskie poczucie własnej wartości, ale próbują sobie z nim radzić w całkowicie odmienny sposób. Wydaje się, że narodowy charakter i powszechny alkoholizm w Polsce są ze sobą ściśle powiązane.
Może właśnie z tego wynika potrzeba tak heroicznego picia? W końcu, jak pisze Antoni Kępiński:
Człowiek pije, aby poczuć się kimś lepszym, niż czuje się na co dzień. Pije, aby wejść w siebie jeszcze głębiej, aby jeszcze bardziej siebie odkryć. Jednak im głębiej schodzi, tym większą zastaje pustkę. Jedyne co mu wtedy zostaje, to pić jeszcze więcej, aby doprowadzić do utraty świadomości i o sobie zapomnieć.
Jaki ratunek jest potrzebny?
Wydaje się więc, że człowiek uzależniony od alkoholu potrzebuje nie tylko ratunku na poziomie fizjologicznym. Często natomiast alkoholizm w Polsce jest postrzegany tylko jako uzależnienie fizyczne. Przede wszystkim potrzebuje ratunku na poziomie psychicznym, a może nawet egzystencjalnym.
Potrzebuje obiektywniej spojrzeć na siebie i świat, a w ten sposób wzmocnić poczucie własnej wartości (Zobacz: Jak podnieść poczucie własnej wartości?). Potrzebuje sobie uświadomić, że jego wartość wynika z samego faktu jego egzystencji i jest niezależna od jego osiągnięć.
Dopiero wtedy będzie w stanie wytrzymać z samym sobą na trzeźwo. Dopiero wtedy przestanie się siebie wstydzić. Dopiero wtedy będzie w stanie odmówić.
LITERATURA:
1. Kępiński A., „Rytm życia”, 2015.
2. Saint-Exupery A., „Mały Książe”, 2009.
Autor: Jakub Mikołajczak
Niby artykuł o alkoholizmie, ale o cechach narodowych Polaków. Jakich Polaków? Ile lat ma ta Polska? Nie wydaje mi się, żeby dzisiejsi 20latkowie mieli taki dramatyczny charakter, jak 50cio latkowie. Ze skrajności w skrajność? Polacy? Autor poznał Rosjan? TO są skrajnosci. Polak ma dużo więcej treści pomiędzy nimi.
5 sposobów picia? Jestem pewna, ze one się wszystkie przenikają i nie są jednorodne – tak samo jak 4 typy temperamentu nie występują w czystych postaciach i krzyżują się ze sobą w każdej linii. Najwięcej Polakow pije w sposób heroiczny i samobójczy? A może po prostu tacy sie zgłaszają na terapię. I takich najwięcej alkoholików się ujawnia. A co z tabunami alkoholików pijących na chwilki luzu przez 20 albo 40 lat (zanim stanie się tak, jak w końcówce opisu – ze poirytowan jest coraz więcej i jest błędne kolo)? To tez są alkoholicy. Tak samo zameczaja siebie i najbliższych swoim postępowaniem, samym istnieniem.
I dlaczego „szczerze wierzymy, jak wiele możemy osiągnąć i dokonać” a nie „wiemy o tym” i dlaczego to jest młodzieńczy heroizm, a nie właśnie nasza prawda? I ze niby ten zawiedziony sobą i światem dojrzewający dorosły (juz nie młody) człowiek ma być niby prawdziwy? Zrzucamy wtedy plaszczyk odrealnienia, czy wręcz przeciwnie – zbierany na PRAWDZIWYM JA brud staje sie skorupą i wydaje nam się, ze to nasza prawdziwa skóra, a tej naprawdę swojej juz nie czujemy? Może alkohol rozpuszcza ten brud? I właśnie wtedy wraca się do prawdy, do swojego jądra ziemi – a nie do pustki i beznadziei…
Nie przekonuje mnie ten artykuł prawie wcale.
Nadzieję budzi na chwilę „potrzeba wzmocnienia poczucia własnej wartości”, bo tego naprawdę brakuje wśród cichych szarych, tych pełnych nadziei, czekających, próbujących, wśród ludzi sukcesu – wszędzie. Ale ostatnie zdanie znów wszystko sprowadza do przypadku znanego juz terapeucie uzależnień i zdemaskowanego. A alkoholizm ten z gabinetu psychiatry nie jest juz problemem. To juz jest równia pochyla w górę.
Problemem jest naprawdę anonimowy alkoholik – nikomu nieznany i nienazwany. Nawet przez samego jego właściciela – nosiciela. Którego cały komplet innych czynów poza samym piciem jest najbardziej bolesnym alkoholizmem.