Czym jest grzech według religioznawcy Josepha Campbella?

10 sierpnia 2020

czym jest grzechPojęcie grzechu, zdecydowanej większości ludzi, kojarzy się głównie z religią chrześcijańską. To powoduje, że rozumienie tego pojęcia zostaje zawężone do zasad i wartości związanych z tym właśnie wyznaniem. Czy byłoby jednak możliwe stworzenie takiej definicji grzechu, która wykraczałaby poza jakiekolwiek religijne ideologie? Czy można tak uniwersalnie rozumieć grzech, aby to rozumienie było związane z duchowością człowieka, a nie konkretnym wyznaniem? Czym jest grzech przy takim rozumieniu?
.

Grzech niepełnej świadomości

Wydaje się, że o takiej definicji grzechu pisał właśnie Joseph Campbell, słynny antropolog i religioznawca. Czym jest grzech w jego opinii? To nic innego jak czynnik ograniczający naszą świadomość i utrwalający ją w niewłaściwym stanie. Według Campbella grzechem jest grzech nieuwagi, grzech braku czujności, grzech niepełnej świadomości.

Przyjęcie jednak takiej definicji, wymaga poszerzenia religijnego horyzontu. Dopóki jesteśmy przekonani o absolutnej wyższości jednej religii nad innymi, uzyskanie takiej perspektywy będzie niemożliwe. Dopóki uznajemy, że ostateczna prawda tkwi tylko i wyłącznie w jednym wyznaniu religijnym, nie przyjmiemy tak szerokiej i uniwersalnej definicji. Dlaczego?

Ponieważ wiązałoby się to z niezwykle trudną konfrontacją, w której odpowiedzialność umiejscowiona w ideologii ściera się z odpowiedzialnością osobistą.

Jeśli grzechem jest to, co ogranicza moją świadomość, to tylko ja jestem w stanie szczerze wskazać, co to takiego jest. Nie znajdę odpowiedzi w zbiorze religijnych zakazów i nakazów – muszę samodzielnie odszukać odpowiedź we własnym wnętrzu.

Przykazania mogą mnie nakierować i zainspirować, mogą być niezwykle pomocne, ale nie wykonają tego zadania za mnie.
.

Poszerzenie religijnego horyzontu – ćwiczenie

W jaki zatem sposób poszerzyć linię religijnego horyzontu? Joseph Campbell proponuje w tym celu pewne ćwiczenie. Znajdź zdjęcie albo najlepiej krótki filmik w Internecie, który ukazuje kulę ziemską z perspektywy bycia na Księżycu (PRZYKŁADOWY FILM). Na krótki moment wyobraź sobie, że faktycznie stoisz na tym Księżycu i wpatruj się przez kilka minut w zawieszoną w górze kule ziemską. Sprawdź, jak z tej perspektywy przeżywasz podziały między religiami i państwami.

Jeśli odpowiednio wczujesz się w tą sytuację, to horyzont ulegnie niesłychanemu poszerzeniu, co pomaga w zauważeniu cudu, jakim jesteśmy my sami i miejsce, w którym żyjemy. Cudu, który jest jednocześnie przerażający i zachwycający, bo jest jedną wielką tajemnicą.

Zbliżanie się do tej tajemnicy, uruchamia w człowieku istotne poczucie pokory, która redukuje potrzebę uznawania swojej prawdy za jedyną i ostateczną.

Jeśli odpowiednio się skoncentrujemy, to możemy dostrzec, że ta tajemnica leży u podłoża wszelkich form. Każdy człowiek, każde zwierzę, każda roślina, a nawet każdy kamień na Ziemi, skrywa w sobie tajemniczą historię swojego początku. Jeśli tracisz z nią kontakt, to jednocześnie tracisz głębokie, wewnętrzne ożywienie.

Kiedy jednak praktykujesz postrzeganie wszystkich form, wszystkiego co Cię otacza, właśnie poprzez tą tajemnicę, to jak mówi Campbell „cały wszechświat staje się wtedy świętym obrazem”.

Nie chodzi tu jednak o bycie w jakimś odległym, kosmicznym wymiarze i dystansowanie się od realności – wręcz przeciwnie. Możesz żyć tu i teraz, w swoim rzeczywistym świecie i w każdej chwili, dzięki patrzeniu poprzez tą tajemnicę, nawiązywać z nią transcendentną łączność.

Można powiedzieć, że o czymś podobnym pisał dawniej Mistrz Eckhart: „Ostatecznym i najwyższym pragnieniem jest zostawienie Boga Bogu, porzucenie twego pojęcia Boga w zamian za doświadczenie tego, co przekracza wszelkie pojęcia”.
.

Czym jest grzech w uniwersalnej duchowości?

Być może, celem każdej praktyki religijnej, powinno być właśnie zbliżanie się człowieka do tej wielkiej tajemnicy. Rytuały i modlitwy mają bowiem sens tylko wtedy, gdy rodzą w nas poczucie, że w tej właśnie chwili poznajemy coś tak istotnego, głębokiego i ożywczego, że nie chcemy już nigdy z tego zrezygnować.

Tego odczucia nie musi nam wtedy opisywać żaden duchowny – sami go doświadczamy. Do uczestnictwa w rytuałach, modlitwach czy medytacji nie musi nas namawiać zbiór religijnych nakazów – czujemy osobistą, wewnętrzną potrzebę kontaktowania się z czymś większym, niż my sami. Z czymś, czego nie rozumiemy, a za czym tęsknimy (Zobacz: O autentycznej religijności).

Tego rodzaju duchowość prowadzi do zrodzenia zachwytu z samego faktu bycia żywym. Przestaje mieć decydujące znaczenie, kto nam towarzyszy na tej ścieżce zachwytu – Jezus, Budda czy Mahomet. Kiedy bowiem uważnie zapoznamy się z historią każdego z nich, jeśli zrozumiemy ją bardziej metaforycznie, niż dosłownie, to możemy zauważyć, że Ci duchowi przewodnicy mają ze sobą wiele wspólnego.

Jeśli któryś z nich jest jednak bliższy naszemu sercu, to pewnie warto temu zaufać i za tym podążyć. A może też mamy tak, że porusza nas wielu różnych duchowych przewodników i to też może być właściwe.

Być może nie chodzi więc o znalezienie odpowiedzi na pytanie czym jest grzech, a czym nie jest. Być może celem duchowości nie jest odnalezienie jedynego, słusznego zbioru przykazań, tylko nawiązanie żywego kontaktu z własną, głęboko osobistą duchowością. Religia może w tym pomagać, ale może też bardzo szkodzić i oddalać od tego co duchowo indywidualne. Od naszej dojrzałości i szczerości wobec samych siebie zależy, czy mądrze skorzystamy z religijnych przekazów, czy staną się one ograniczającym nas więzieniem (Zobacz: Duchowość a religijność – na czym polega różnica?).

Autor: Jakub Mikołajczak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *